czwartek, 12 maja 2011

Podejrzany Związek Patologicznych Złodziei orzekł:

Tutaj możemy poczytać co też dziadki wymyśliły. Do końca sezonu 2010/2011 w ekstraklasie i pierwszej lidze, nie będą wpuszczani kibice gości. Brawo. Brawo panie Tusk, brawo PZPN, brawo komendant główny milicji. Jeżeli Donald pomyślał, że w ten sposób ostudzi anty rządowe głosy na stadionach to się pomylił i to srogo, jeśli to przygrywka i test fanatyków przed EURO 2012 to nie najlepiej świadczy o kompetencjach premiera, szefa milicji i dziadków z PZPN. W tym ostatnim podmiocie zmieniono logo, trzeba było zmienić najpierw mentalność. Wojna kibiców z premierem, rządem, zakłamanymi mediami i "związkiem starców" trwa, a wybrańcy narodu postarali się o eskalację konfliktu. Prawdziwych fanatyków gówno obchodzi zdanie premiera czy Grzesia L. na temat prowadzenia dopingu, wyimaginowanych symboli zakazanych na flagach, środków pirotechnicznych czy leśnych ganianek. Tak wiele zmieniło się na stadionach przez ostatnie 10-15 lat, że to praktycznie są dwa inne kraje, dwie inne ligi (poza nędzą stricte piłkarską). Chuliganka dawno opuściła stadiony i stała się rozrywką dla wybranych osób w ekipach, od siebie dodam że zdecydowanie odbiegających od stereotypów typu : dres, pijak, narkoman, złodziej. Ich sprawa, ich zdrowie i ich życie. Na stadionie zazwyczaj nic się nie dzieje, chyba że weźmiemy dwie największe ilościowo ekipy (jak każde z pewnym procentem łowców andrenaliny ) i zrobimy meczyk z symbolicznymi formami zabezpieczenia, takimi na poziomie 2 ligi powiedzmy. Więc mamy finał pucharu Polski, Legię, Lecha (obie ekipy po ok.6000 ludzi) i kilkudziesięciu ochroniarzy na murawie.Ponieważ był to mecz o wszystko dla obu ekip, niepewne szanse w momencie finału PP na europejskie puchary z premiowanego miejsca w lidze) ciśnienie było ogromne. Zadziwiające jest tylko to, kto tak rozegrał ten puchar milicją (Donek?), że panowie Lato i Kręcina mieli takie niepewne miny w trakcie zajść po meczu (delegaci UEFY chyba chyba po główkach ich nie pogłaskali po przedstawieniu). Niedużych zajść, bo to warto podkreślić. Szkoda, że gorące głowy dały się nabrać na tak marną prowokację jak metrowy płotek i śladowa ilość ochrony. Gdyby taki był finał rok temu, na stadionie byłoby z 1000 milicjantów, drugie tyle ochrony i zasieki z drutu kolczastego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz