 |
Grecja, czerwiec 2012 / fot.AFP PHOTO |
Grecja i Hiszpania płoną, na razie co jakiś czas i na niedużą skalę. Co łączy te dwa państwa? Kilka rzeczy: po pierwsze UE w której obie się znajdują, po drugie zamiłowanie ich mieszkańców do leżenia chujem do góry przez większą część dnia, po trzecie życie z turystyki i turystów w dużym stopniu no i na koniec to, że gdyby nie wpompowane w nich miliardy euro od zamożniejszych członków UE nadal poruszaliby się na osłach. Dziwnych, zmęczonych już po godzinie pracy ludzi ktoś oszukał, wmówiono im, że muszą zarabiać minimum po 2000 euro miesięcznie nie czując potu na dupie, teraz gdy nagle trzeba im powiedzieć : no ten, tego jest ciężko, możecie zarabiać połowe z tego albo państwo zbankrutuje, to nie ma chętnych do głoszenia dobrej nowiny. Zawsze mnie zastanawiało co oznacza bankructwo państwa? Przecież Niemcy całkiem rozsądnie zasugerowali niedawno Grekom sprzedaż swoich wysp a sami ostrzą sobię zęby od dawna aby sformalizować własność Majorki (nie formalnie już tą wyspę wykupili prawie w całości) dlaczego niby mają bankrutować? Niech sprzedadzą swoje wyspy, firmy a nawet jak trzeba niech wyskakują z samochodów. Rudy, patrz w tamtą stronę a nie myśl o wyborach na jesieni, jak się jeszcze kilka rzeczy spierdoli w Polsce to się doczekasz nie tylko drugiej Irlandii, ale i Grecji i Hiszpanii w jednym. Oni przynajmniej spadli z wysokiego konia, kilkanaście lat żyli tłusto, w Polsce większość wegetuje a rząd i tak ma to w dupie, być może w myśl zasady: wyżył za 1000 PLN wyżyje za 500...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz